Kilka tygodni minęło od momentu, gdy Minister Zdrowia Ewa Kopacz uspokajała w telewizji miliony Polaków, że najnowsze leki na raka, zwane chemioterapią niestandardową, na pewno będą dla chorych dostępne, a już się okazało, że to tylko puste słowa. Boleśnie się o tym przekonała Maria Gombińska, mieszkanka Wejherowa, chorująca na szpiczaka mnogiego. Po kilku latach leczenia opiekujący się chorą lekarze z Kliniki Hematologii i Transplantologii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego uznali, że pomóc jej może tylko jeden lek – lenalidomid (Revlimid). Nie ma go w szpitalnej aptece, teoretycznie jest dostępny dl chorych w klinice w ramach kontraktu z pomorskim NFZ, w praktyce jednak Fundusz musi wyrazić zgodę na sfinansowanie leczenia lenalidomidem każdego pacjenta indywidualnie. W tym przypadku odmówił. 14 stycznia tego roku hematolog, prof. dr hab. Andrzej Hellmann zdecydował, że chora powinna otrzymać kurację lenalidomidem. Klinika wysłała wniosek o lek na ratunek do NFZ w Gdańsku. Odpowiedzi nie było przez sześć tygodni. Profesor wysłał prośbę do NFZ ponownie. NFZ ostatecznie odmówił. Urzędnicy tłumaczą, że wydać zgody nie mogli i powołują się na Rozporządzenie Ministra Zdrowia. Zabrania ono Funduszowi finansowania leków, które nie uzyskały pozytywnej opinii Agencji Oceny Technologii Medycznych.
© Copyright 2011 Fundacja Carita - Żyć ze Szpiczakiem!